Dreamstorming Espresso 84

Nic tak skutecznie nie popycha sprawy do przodu jak druga para rąk.

O motywacyjnej sile wysyłania swych pomysłów w świat

W poprzednim Espresso zdradziłam Ci sekret jak opiekując się własnym entuzjazmem dla pomysłu Kasia-pisarka, ukryłam go przed całym światem.

Dziś, jestem Ci winna wyjaśnienie.

Był ktoś, kogo nieświadomie zaprzęgłam do ciągnięcia „nowa ja” wózka, ramię w ramię z moim osobistym.

I choć nie mając pojęcia, że została uwikłana w tą robotę, cudownie spełniała rolę mego cotygodniowego motywatora.

Co śmieszne, nawet nie znam jej osobiście. Nie znam jej głosu. Nie wiem, czy pije kawę bez mleka. Szczerze, to nawet nie wiem gdzie mieszka.

Ale mojej świadomości sam fakt, że ona istnieje wystarczał. Wystarczył by w potencjalnym blasku jej oczy dawać swym pisarskim skrzydłom rosnąć w siłę. Z czwartku na czwartek.

Gdyby nie ona, nie powstała by moja książka. Obie wiemy, że pisanie książki nie zaczyna się od pisania książki. Książkę napisało cotygodniowe zobowiązanie by coś jej wysłać.

Wiesz, o czym mówię?
Wiesz, kim jest ONA?

Ona nazywa się.

To obrazem Ciebie siedzącej przed laptopem co czwartek i czytającej mego maila, karmiłam swą świadomość, że warto pisać.

Przecież nie piszę tylko dla siebie.
Ale dla niej.
Dla Ciebie.
Siedzącej po drugiej stronie wiadomości.

I to jest wyśmienity moment by powiedzieć głośne i wyraźne:

Kochana, dziękuję, że jesteś. 💗

A wrzucam ową historię z Tobą w roli głównej nie bez przyczyny. Jest ona odpowiedzią na pytanie Joli:
„Wiem, że chcę pisać. Nie wiem tylko dlaczego jest tak, że napisałam, poszedł żar i koniec, nic nie mogę urodzić drugi tydzień!”

Dla mnie niezmiennie, tydzień w tydzień pomagasz Ty, rodzić kolejne piśmiennicze cuda-wianki.

Nie ważne czy chcesz pisać, malować, piec bezglutenowe ciastka czy uczyć salsy na hiszpańskiej plaży, chcę żebyś wiedziała jedno:

Nic tak skutecznie nie popycha sprawy do przodu jak druga para rąk.

Czym szybciej wciągniesz kogoś na swój „nowy pomysł na siebie” pokład, tym odważniej wypłyniesz na szerokości swoich wymarzonych wód.

Pomyśl, czyje ręce są warte Twego marzenia.
Kogo widziałbyś w roli pierwszego odbiorcy Twoich dzieł wiekopomnych?
Obrazem kogo, będziesz uciszać swoje sabotujące Ego „przecież nie robię tego tylko dla siebie?”?

keep going your awesomeness (and don’t forget to fly),
kasia.