Dreamstorming Espresso 76

Sensualnie, samotnie czy stojąc?

Czyli w jakich warunkach rozkwita Twoja kreatywność

Cztery lata mi zajęło, żeby zacząć traktować sprawę na serio.

Żeby z maniakalną upierdliwością odhaczać go z listy w każdy piątek.

Myślałam, że chodzi o pieniądze. 150/200 zł tygodniowo to nie jest mały koszt. 

Intuicyjnie wierząc w słuszność sprawy, postanowiłam Lęka-Świrka „Ile to kosztuje?!” oswajać małymi porcjami.

Zaczęłam raz w miesiącu.

Gdy przestał krzyczeć „po co wywalasz kasę?!”, przeskoczyłam na tryb co-dwa-tygodnie.

Po to, żeby finalnie móc dawać sobie tą przyjemność raz w tygodniu.

Masaż. 

Balijski. Egipski. Ajurwedyjski lub zwykły relaksacyjny.

To czas innej czasoprzestrzeni. Mojej. Własnej. Najprawdziwszej. Tej, w której łapią za gardło mą uwagę najdziksze, niepohamowane podejściem „nie da się!”, pomysły.

Dlaczego postanawiają uraczyć wizytą moją głowę właśnie w tak sensualno-kwiecistych warunkach?

Zamykając oczy zamykam szufladki mej świadomości na pomysły innych. Rodzą się więc połacie przestrzeni do hasania idei z mego wnętrza.

Otulona balsamicznym dźwiękiem mantr, uwodzącym zapachem olejku oraz niwelującym napięcie dotykiem pani masującej, niczym w poduszce bezpieczeństwa, nie mam się przed czym bronić. Lęk-Świrek nie ma się przed czym bronić.

Leżąc spokojnie i machając frywolnie nóżką, pozwalam by scenę mej głowy zajął on- Marzyciel – najprawdziwsza, niezainfekowana historiami doświadczenia- część nas. 

To on komunikuje się z nami za pomocą ciarek, łaskotek w brzuchu czy łez wzruszenia, gdy doświadczamy prawdy, po która przyszłyśmy na ten świat.

To on odstraja nasz umysł kolorytem pomysłów „a czemu by nie….”.

Mój Marzyciel najśmielej działa właśnie w każdy piątek gdy pozwolę sobie lęgnąć na stole do masażu pani Marty. 

I tak jak kiedyś myślałam, że blokadą są pieniądze, powiem Ci, że dziś łapię refleksję, że kasa była jedynie przykrywką. To, co znajdowało się pod nią to strach przed pomysłami nie z tej ziemi.

Bo gdy człowiek już je z siebie wygrzebie, ma dwa wyjścia:

  1. bać się „że nie wyjdą” i robić wszystko, żeby od nich uciec – co rodzi tony frustracji i życiowego niezadowolenia
  2. iść w nie jak dzik w kartofle – co pociąga za sobą lęk „a co jak nie wyjdzie?”

Tak czy siak, z każdym pomysłem dostajemy w pakiecie lęk. Pytanie czy damy mu się zatrzymać czy zmotywować do działania. 

Kochana, a kiedy Twój Marzyciel raczy Cię nietuzinkowością pomysłów zatopionych w twym wnętrzu, niczym czerwcowe truskawki w galaretce?

Jakie warunki sprzyjają rozkwitowi Twej kreatywność?

Gdzie musisz być? Co robić, by głowa samoistnie malowała najśmielsze scenariusze jutra, które łaskoczą Twój brzuch ekscytacją? 

soczystego szperania w Króliczej Norze,

kasia.