Dreamstorming Espresso 71

Ciekawość to pierwszy krok do… wolności

Czyli dlaczego nienawidzę niedziel

Długo myślałam, że to wynik pracoholizmu.

Nie umiem usiedzieć w miejscu. A ona w końcu zniewala z góry narzuconym nic-nie-robieniem.

Stosunkowo niedawno odkryłam, że chodzi o coś zupełnie innego.

O moje.

O moją przestrzeń. 

O mój, najszczerzej mój-własny kawałek podłogi. 

Nie ma go w obiedzie u mamy. Zapychaniu świadomości przypadkowym filmem. Nawet w zaczytywaniu się, które przecież tak uwielbiam. Nie ma go w trwaniu bez celu, przesuwając firankę w oknie oczekiwania ”gdzie ten poniedziałek?”. 

Odkryłam to przypadkowym wylądowaniem na niedzielnej kawie samą z sobą. Przypadek uraczył mnie niedzielnym porankiem w mej szkole.

Cisza.

W niej rozciągają się połacie smakującej-osobistą-wolnością przestrzeni. 

Przybył też kubek. Kawy.

A takie warunki „przyrody” zapraszają tylko w jedno miejsce. Miejsca, które smakując raz, chcesz dużo, dużo więcej. Dużo, dużo częściej. 

I tak w towarzystwie jedwabistej ciszy i aksamitu kawy na mych ustach, w niedzielę rano, czystym przypadkiem, uraczyłam się najbardziej moją przestrzenią- Króliczą Norą.

Wirowałam w niej radośnie za ręce z ciekawością. Ona nadaje tej podróży najwięcej kolorytu. Nie zakładam z góry po co spadam w dół. W głąb siebie. Co konkretnego chcę tam zauważyć. 

Nauczyłam się, że sama podróż nie musi być długa. Czasami wystarczy kwadrans by zmienić bieg wydarzeń dojrzewającego dnia. 

W tą odkrywczą niedzielę, doświadczyłam, że godzinne spadanie jest biletem do mego osobistego fruwania na kolejne dziesięć godzin, nieukochanej przeze mnie niedzieli.

Nie w niedzieli tkwił problem.

Nie w pracoholizmie, którego oskarżałam.

Lecz w byciu sobą.

A raczej jego braku.

Wykluła się reguła… dzień bez Króliczej Nory, dniem straconym. 

Reguła, która odczarowała niedzielne zło konieczne.

A Ty Kochana dlaczego nie lubisz ……. (niedzieli/ Świąt/ urodzin/poniedziałków etc.)?

#pytanie-teleportacja na dziś:

Kiedy najczęściej zabierasz sobie siebie?

keep going your awesomeness (and don’t forget to fly),

kasia.